sobota, 22 listopada 2014

6."Od miłości do nienawiści jeden krok"

Hej!
Oficjalnie odwieszam tego bloga xD Mam nadzieje, że ktoś będzie to czytał xD
Proszę o komentarze... I niestety stawiam warunek... Dwa komentarze=kolejny rozdział. Nie będę pisać, jeśli to się nikomu nie podoba :/
Teraz zapraszam do czytania ;)
***
Jakieś 500 lat temu, żyjąc tyle lat nie pamiętam dokładnie dat…
         -Jak twój plan Ojcze?- spytałam zaciekawiona.
         Zawsze byłam zafascynowana postacią tego człowieka. Dziś, będąc władczynią Ciemniej Strony zawsze staram się być taka jak on. Był moim autorytetem, ideałem… Zawsze. Mimo to, że był surowym ojcem, twardym władcą, ślepo go kochałam.Choć nie... nie kochałam uwielbiałam, miłość jest za dużym słowem. Może to się wydawać dziwne, ale tak... Ja Mary I, władczyni Ciemnej Strony potrafię kochać. Żaden demon nigdy nie był stworzony do zła, to nasi przodkowie tak zdecydowali, słusznie… Służba upadłym aniołom zawsze była moim, naszym priorytetem. Ojciec był doskonałym mówcą to i ja jestem… Może w inny sposób. Ja przekonuje niewinną postacią dziecka, on swoją silną ręką. Nie przeszkadzało mi, że mnie wykorzystywał, no cóż to normalne w naszym świecie. Gdyby tylko wiedział, że to ja, jego ukochana Mary, przyczyniłam się do jego śmierci…
        -Doskonale Mary… Jeszcze dziś Katherine do nas powróci-odparł melodyjnym głosem.
        Jego głos do tej pory pojawia się w moich myślach. Mój ojciec miał wiele zalet. Po pierwsze był bardzo przystojny. Ziemskie kobiety- dobra czy zła, mądra czy głupia- wszystkie do niego lgnęły. Blond włosy i delikatny zarost, szlachetne rysy twarzy, umięśniona sylwetka i do tego czarne oczy, które w rzeczywistości były puste, jak moje, sprawiały, że nie mógł być obojętny płci pięknej.   Po drugie jego głos. Gdy wypowiadał jakiekolwiek słowo, miało się wrażenie, że słyszy się piękną piosenkę. Kuszącą i zakazaną, nawet najokrutniejsze słowa w jego ustach wydawały się arcydziełem. I tą cechę odziedziczyła po nim ta przeklęta Katherine! Choć Dark też  jest identyczny jak ojciec, z wyjątkiem jego fioletowych włosów, odziedziczonych po matce.
        -A co z Henrym?- spytałam. Wtedy go jeszcze nie znałam, ale już w tym czasie wydawał mi się istotnym pionkiem.
        -Pozbędę się go. On jako mężczyzna nie jest mi potrzebny. Jest nic nie wartym półdemonem. Jest tylko przeszkodom.
        I wtedy pierwszy raz pomyślałam, że ojciec nikogo nie kocha, że on nie jest już demonem… On był najprawdziwszym diabłem. Bez serca. On nie czuł nic, nawet nienawiści. Tego nigdy nie udało mi się osiągnąć. Nigdy nie przestałam czuć. Nienawidzę… I w tym też jestem podobna do siostry. Obie czujemy tylko nienawiść. Jednak obie robimy coś całkiem innego. Ona nienawidzi demonów, a ja łowców. Dlatego należy ją wyeliminować.
        - Jak zwykle masz rację Ojcze- odparłam, uśmiechając się kpiąco.
        -Mam do ciebie jeszcze jedną sprawę Mary. Chcę byś się trochę no cóż... odmłodziła-oznajmił.
        -Co mam przez to rozumieć?-spytałam zdziwiona.
        -Kate jest jeszcze małą dziewczynką i chcę, żebyś stała się jej rówieśniczką- przyjaciółką.
        Spojrzałam zdziwiona na Ojca. Nie byłam mu się w stanie sprzeciwić.. Ostatni raz spojrzałam na swoje dorosłe oblicze. Długowłosą, złotowłosą kobietę o pełnych ustach, zgrabnym nosie, bladej, nieskazitelnej cerze, smukłym ciele o idealnych proporcjach zastąpiła postać niezwykle pięknego dziecka. Może i przypominającego anioła, jednak czarne oczy pełne nienawiści nie pasowały do tego wizerunku. Już na zawsze pozostałam ośmiolatką...
***
         Usłyszałam cichy głos. Taki podobny do głosu Ojca. Czyżby to była jego zemsta?!  Wrócił by mnie zabić! Zerwałam się nagle. Usnęłam. Od niewygodnego tronu bolał mnie kark. Otworzyłam oczy i rozciągnęłam ramiona, które bolały mnie od niewygodnej drzemki. Przede mną nie stał mój Ojciec, tylko Dark. Cholera jak mógł mnie tak wystraszyć. Szybko podeszłam do niego i wymierzyłam mu siarczysty policzek. Czarnowłosy, tylko uśmiechnął się kpiąco i usiadł na moim tronie.
         -Widzę siostrzyczko, że druga młodość ci nie służy. Nawet nie umiesz porządnie uderzyć- odparł ze śmiechem czarnowłosy.
       -Niech cię szlag Dark- odparłam wściekła i usiadłam mu na kolanach. Mimo wszystko był moim przyjacielem. Oczywiście to nie będzie trwać długo. On też jest tylko pionkiem, którego będę musiała w końcu wyeliminować. Mimo wszystko on dobrze o tym wie. Nie rozumiem go, czy to możliwe, że mnie tak ślepo kocha?
        - Musisz coś wiedzieć. Aleksandra zaatakowała Katherine.
        Krew zawrzała mi niebezpiecznie. Tyle razy mówiłam tej gówniarze, że nie ma szans w starciu z Katherine. Młoda i głupia... Jak mogła mnie nie posłuchać?
        -Pycha ją kiedyś zgubi-odparłam z rezygnacją.
        Dark wybuchł śmiechem. On chyba naprawdę chce mnie wkurzyć. W ogóle o co znowu mu chodzi.
       -Czepiasz się, że władczynie Demonów Pychy jest pyszna-wydusił pomiędzy salwami śmiechu.
       Wybuchłam śmiechem. Tylko on potrafił mnie rozbawić. Dobrze, że mnie teraz nikt nie widział.
       - Jest nieposłuszna i poniesie karę- oznajmiłam,przestając się śmiać- Co tam u naszej siostrzyczki?
       Dark spoważniał. Już wiedziałam, że nie zdaje sobie sprawy z czegoś istotnego. Co znowu odpieprza ta cholerna Katherine?!
        -Odszyfrowali pierwszą wskazówkę-odparł Dark.
        -To nie jest zła informacja!-odparłam zdumiona.
        Odkąd się dowiedziałam, że Brama do Niebios i Piekieł znajdują się niedaleko od siebie, wręcz z chęcią pomogę Katherine odnaleźć to miejsce. Będzie patrzeć na wywołany przez nią koniec świata. To ją zniszczy. Sama doprowadzi do naszego panowania. Jest wciąż tylko jeden problem...
        -Z nią dzieje się coś dziwnego. Prawie dała się zabić Aleksandrze. Żyję dzięki pomocy Blacka.
        -To dobrze... To znaczy, że powoli przestaje panować nad swoją drugą naturą, poza tym dzięki drogiemu Alanowi żyję.
        -Mam inną hipotezę. Ona właśnie coraz lepiej opanowuje swoją drugą naturę... Katherine była zamyślona, uważam, że ktoś pomógł jej rozwiązać pierwszy test... Poza tym nie słyszałem, żeby miała jakiekolwiek ataki-oznajmił, ściszając głos.
        -Niech to szlag! Jest mi potrzebna! To ona do cholery jest wybrańcem!
        To tak nie może się skończyć. Zrobię wszystko by otworzyć tę cholerną bramę.Ścisnęłam pięści by opanować gniew. Na pewno wygram...
        -Przyprowadź Aleksandrę! Z chęcią posłucham jej krzyków.
***
        Kolejny powrót do wspomnień...
        Czułam jak do zamku zbliżają się dwie potężne postacie. Nie dziwiłam się, dlaczego to Katherine, mimo że najmłodsza powinna zostać Królową Ciemnej Strony. To nie te głupia Wyrocznia ją wybrała. Jej moc... potęga niewyszkolonego dziecka, przewyższała moc mojego Ojca... Władcę Ciemnej Strony. Oczywiście dało się wyczuć w tym wszystkim białą magię, ale na tym polega jej niezwykłość. Mogła korzystać z białej i czarnej magii...
        Jak przystało na typowego dzieciaka, wybiegłam na przeciw mojej nowej siostrze. Widziałam jej zdziwione spojrzenie. Cóż... byłyśmy bardzo podobne, wręcz identyczne, w tym momencie nawet oczy miałyśmy tego samego koloru. Ojciec zrobił z niej prawdziwego demona. Jako półdemon powinna mieć jedno oko innego koloru... Bez zastanowienia rzuciłam jej się na szyję. W końcu miałam grać kochającą siostrę. Ogarnęło mnie zdziwienie, gdy odwzajemniła uścisk. Moje ciało ogarnęło ciepło. Nigdy nic takiego nie czułam.
        Katherine była jedyną osoba, którą kochałam i nadal kocham. Nawet Dark czy Ojciec nie byli dla mnie tak ważni. Dlatego jak Katherine już nie będzie mi potrzebna zabiję ją, będzie symbolem pokonania moich słabości.